tak przynajmniej może się wydać.
Zmieniłam zdanie po tym jak dzień po dniu
wywalałam kolejne już ciasto.
Mąka, jajko, mleko, żadna filozofia, a jednak.
Naleśniki są wybredne, nie polecą na byle co!
Nie lubią za wysokiej temperatury ani niektórych patelni.
Moja nowa patelnia ceramiczna spisała się fatalnie,
naleśniki wychodziły twarde i chrupiące do tego stopnia,
że nie dało rady ich zgiąć, bo się łamały.
Byłam w szoku... Nie potrafię już robić naleśników! ...
Ostatnią szansą i nadzieją było przeproszenie się z
moją starą teflonową patelnią.
Przyjęła przeprosiny!
Naleśniki wyszły takie jakie miały być.
Delikatnie chrupkie na brzeżkach,
cieniutkie, mięciutkie i przepyszne.
Jednak umiem zrobić naleśniki... ;-)
Składniki
(ok. 10szt.)
- 1 czubata szklanka mąki pszennej
- 1 pełna szklanka mleka
- 1/2 szklanki wody mineralnej gazowanej
- 1 jajko
- olej
- szczypta soli
Tak, żeby nie było grudek.
Konsystencja ma być lejąca i nie za gęsta.
Wtedy naleśniki wyjdą cieniutkie.
W razie potrzeby można dolać troszkę więcej wody, bądź mąki.
I teraz mamy dwa sposoby.
Albo dolewamy porządną łyżkę oleju do
ciasta naleśnikowego,
mieszamy i nie dodajemy go już na patelnię.
Albo za każdym razem, bądź co drugi naleśnik,
nalewamy troszkę na patelnię.
Smażymy z obu stron na małym ogniu.
Gotowe.
Uwielbiam naleśniki, a najbardziej właśnie takie zupełnie same bez dodatków jeszcze ciepłe, świeżo usmażone. Nie mogę się oprzeć, aby nie zjeść chociaż jednego kiedy przygotowuję naleśniki do różnych potraw.
OdpowiedzUsuń